piątek, 27 lutego 2015

Jaki sport dla Asa?

   Jak co dzień wyciągnęłam Asa na spacer, choć wieczór i chłód za oknem. Musi się ruszać jak najwięcej, bo waga niestety cały czas na plusie.
I jak zwykle potknął się kilka razy. Zaczęliśmy rozmawiać, co jest nie tak z tym chodzeniem? 
Już potrafi opisać, że czuje się szybko zmęczony na spacerze i bolą go nogi. Podsumował "Jestem wrakiem, jeśli chodzi o chodzenie". Uff, odetchnęłam, że dokończył w ten sposób. :)
   Faktem jest, że dzieci z ZA inaczej się poruszają, cechuje ich niezdarność ruchowa, brakuje sprawności i koordynacji. Z mojego podwórka dodam jeszcze, że nie mają w głowie wzorca ruchu. Przykład: mój As wreszcie opanował jazdę na rowerze (jak, o tym innym razem). Ale żeby ruszyć, generalnie trzeba na ten rower wsiąść :)
I tu zaczęły się schody. Obserwowałam bacznie, jak stoi, trzyma rower i myśli aż mu się włosy kręcą. Myśli, myśli, stoi jak porażony. Wreszcie okazuje się, że nie wie, jak zacząć. Zapomniał. Zatem kolejny raz tłumaczę, którą nogę zadrzeć, przełożyć, postawić na ziemi itp. Znakomite ćwiczenie redakcyjne - jak napisać instrukcję wsiadania na rower !
I tak z wieloma motorycznymi umiejętnościami. Musi powtórzyć 50 razy ruch, zanim go zapamięta. Inni, ja, potrafimy jakoś tak z siebie coś tam kombinować, przekładać nogę, kombinować, jak wstać po upadku.
Mój Asik jak upadł na rowerze, tak leżał. Nawet kawałka ciała  nie próbował uruchomić, za to zapewne starał się sprawę rozpracować intelektualnie. :) Gdzieś w literaturze fachowej spotkałam znakomite określenie "wolniejsze przygotowanie mentalne" - to jest właśnie to!
Kiedyś, gdy po raz kolejny dostał piłką w nos (od dawna ćwiczymy łapanie, rzucanie, kopanie), przygasł, zasmucił się i mówi: "Zawsze wyciągam te ręce do piłki o sekundę za późno. Co ze mną jest? Ręce się mnie nie słuchają". 
   I tak wracam do tematu, musi się ruszać. Są dyscypliny, w których AS radzi sobie doskonale. Robi postępy, ma sukcesy - więc jest też chęć. Jakie to sporty? Pływanie i jazda konna. 
Szukam dalej. Myślę o jakimś judo, karate, a spacery może wesprę kijkami do nordic walking?

wtorek, 24 lutego 2015

Lepiej być grubym czy chudym?

Dzisiaj pomyślałam sobie, że mam ważne marzenie. Chciałabym, żeby moje dziecko było bardzo szczupłe.
Dzieci moim zdaniem są zbudowane na dwa sposoby - albo patyczaki czyli drobne kosteczki, na które naciągnięta jest skóra albo pączki, którym nie widać kości, za to pod skórą tu i ówdzie są poduszeczki tłuszczu, brzuszek lekko wypięty, cycuszki odstające niezależnie od płci.
Rodzice tych pierwszych zawsze pilnują, by dzieci "chociaż coś zjadły". Świadomi ojcowie i matki drugich - czyli niestety i ja - ograniczają jedzenie, patrząc na proszące oczka i słuchając pytania "mogę jeszcze kawałek"? Jakie to jest okropne!!! Myślę, że jak kiedyś wyrwie się z domu, to będzie jadło do upadłego... Za te wszystkie czasy, kiedy matka ograniczała.
Dziecię żyje w innym świecie, tłumaczę mu, dlaczego muszę pilnować, co je i ile, a na to widzę pojawiające się w oczach łzy i pytanie"ale przecież są grubi ludzie na świecie i żyją, nikt im nie dokucza". Ech, myślę, jeszcze niewiele wiesz maluszku, jednak nie wdaję się w tłumaczenia, jaki problemy psychiczne towarzyszą otyłym. Poprzestaję na zapewnieniu, że z punktu widzenia medycyny zawsze, ale to zawsze lepiej być chudym niż grubym.
 

poniedziałek, 16 lutego 2015

Lek na lęk

Kiedyś przeczytałam zdanie "jedno, w czym osoby z autyzmem są dobre, to niepokojenie się", czego doświadczyłam bardzo dotkliwie dzisiejszej nocy.
Wczoraj zburzono, a raczej życie zburzyło rutynę dość nagle i mocno. Niby ogarnęliśmy emocje (dziecię tu zapyta: "mamo, dlaczego mówisz ogarnęliśmy, skoro to dotyczy mnie, czyli ogarnąłem"), ale jednak nie do końca.
Nastał wieczór...Pojawił się kłopot z zaśnięciem,więc działałam jak zwykle. Tym razem nie pomogło.
Rozpoczęło się błędne koło powtarzania w koło..."jest już późno, dlaczego nie mogę spać, jutro to juz na pewno nie dam rady wstać rano, co się dzieje, niech los będzie dla mnie łaskawy i pozwoli mi wreszcie spać itd". Oczywiście do tego łzy, pot i roztrzęsienie.
Niepokój kompletnie zawładnął myśleniem, nie pozwolił skupić się na tym, jak rozwiązać ten problem.
 Za szybko nacisnął przycisk "panika". Chciałoby się powiedzieć: jak zwykle...

Tym razem sprzymierzeńcem okazało się "zmęczenie materiału", gdyż w końcu padliśmy oboje. 

W dzień łatwiej sobie poradzić. Chyba jedynym skutecznym lekiem na lęk jest wysiłek fizyczny, gdy się As rozsypuje, dostaje jakieś ważne zadanie na przykład przyniesienia zgrzewki wody ze spiżarni lub wręcz  natychmiast trzeba wyjść z psem. Głowa zaprzątnięta ruchem odpoczywa. Jest lepiej.

Skutkuje u nas także odwrócenie uwagi - skierowanie rozmowy (ale niezbyt nachalnie) na inne tory - w stylu "słuchaj, potrzebuję Twojej rady, bo jest pewna sprawa....tu oczywiście naprędce trzeba coś mądrego sklecić, odkurzyć. Zaczyna się debata. Oczywiście problem będzie wracał w co którymś zdaniu, ale już wiem, że wałkowanie tematu i pozwalanie na powtarzanie w kółko tego samego - nie zdaje egzaminu.

Dzisiaj nowy dzień, lepszy. 

Cytat z Asa: "Mamuniu, jesteś filarem mojego życia. Bez Ciebie nie dałbym rady".

 


 

piątek, 6 lutego 2015

Największy wróg

Przyglądając się wszystkim "atrakcjom", jakie niesie ze sobą życie z Zespołem Aspergera, palmę pierwszeństwa przyznaję lękowi. 
Zazwyczaj niezwykle inteligentni młodzi ludzie żyją w ciągłym napięciu. Wszystko starają się ognąć intelektem, ale jak wiadomo życie nie zawsze jest logiczne, kłopoty z elastycznością, dostosowaniem się do sytuacji i zrozumienie tak wielu codziennych niuansów pojawiających się w kontaktach międzyludzkich, wywołuje z ukrycia LĘK.
Przed czym? Przed popełnieniem błędu, ośmieszeniem się, odstawaniem od reszty itd.
Moim dzieckiem też kieruje logika. A zatem idąc tym tropem - osiąga świetne wyniki, ma wybitne zdolności, genialną pamięć, więc  najgorsza obelga to ta, że jest głupi. A kto jest głupi? Ten, kto popełnia błąd. A zatem boję się wszystkiego, w czym nie czuję się pewnie. Ciągle "skanuje" rzeczywistość, rozpracowując ją intelektualnie.
Wszystko ok, tylko jak długo można żyć w takim napięciu???
Dlatego tak często pojawiają się problemy zdrowotne. Myślę na przkład o chorobach psychosomatycznych, tych nazwanych i " nie wiadomo co".
Czytam teraz o tym, bo czeka nas diagnostyka właśnie "dziwnej" choroby, która, tu cytat z doktora, "nie występuje u dzieci w tym wieku" :)
Ech... Na pochyłe drzewo ....

niedziela, 1 lutego 2015

Kryzys

W czasie choroby czytaj infekcji itp. niestety dziecko rozsypuje mi się psychicznie. Drobiazg nagle wywołuje płacz, ogromną frustrację, wściekłość na siebie samego, że nie może ogarnąć emocji. Żal mi go bardzo. Wtedy widzę, jak bardzo się męczy. 
Różne zdarzenia wywołują w nas emocje, ale zazwyczaj adekwatne. Drobna rzecz - emocja nr 2. Coś mocniejszego - emocja nr 9. 
U ASA - zawsze jest 9, 10. Niezależnie od wagi tego, co się stało. Uświadamiam mu to: " stała się dwójka, a zareagowałeś dziesiątką".
Jedno jest pewne - trzeba mieć prawdziwe pokłady cierpliwości, ale też zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Często jest tak fajnie, a potem 2 kroki do tylu i Asperger znowu z nami.
To nie gość - to członek rodziny.