Smutno mi i jestem zmęczona. Okropne to, ale jestem zmęczona wypełnianiem czasu dziecku, żeby było atrakcyjniej, fajniej, żeby życie nie było tylko terapią i walką ze światem, a raczej z dostosowaniem do niego. Żal mi go bardzo, dopiero teraz doskwiera mi jego samotność. W szkole rozmawia z kolegami od czasu do czasu, trochę z nauczycielami, trochę jest sam. Ale po szkole nie ma nikogo. Nikt nie robi z nim projektów, nie umawia się na wspólną zabawę albo zwykłe spotkanie.
Miałam taką myśl, żeby zapraszać, zabrać ze szkoły kolegę do nas. Wypaliło dwa razy i koniec. Nie jestem ekspansywna w tych działaniach, bo przecież nie może ktoś przychodzić, bo mamy ciasto czy super gry.
Nie dane mu poznać, jak miło być z rówieśnikiem, jak szybko mija popołudnie w miłym towarzystwie.
Matce serce pęka, a bezsilność oplata codziennie.
Miłe, kulturalne, niezwykle inteligentne dziecko, uprzejme, koleżeńskie, uśmiechnięte, pomocne, a jednak... A jednak kompletnie nieatrakcyjne dla rówiesników :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz