Smutno mi i jestem zmęczona. Okropne to, ale jestem zmęczona wypełnianiem czasu dziecku, żeby było atrakcyjniej, fajniej, żeby życie nie było tylko terapią i walką ze światem, a raczej z dostosowaniem do niego. Żal mi go bardzo, dopiero teraz doskwiera mi jego samotność. W szkole rozmawia z kolegami od czasu do czasu, trochę z nauczycielami, trochę jest sam. Ale po szkole nie ma nikogo. Nikt nie robi z nim projektów, nie umawia się na wspólną zabawę albo zwykłe spotkanie.
Miałam taką myśl, żeby zapraszać, zabrać ze szkoły kolegę do nas. Wypaliło dwa razy i koniec. Nie jestem ekspansywna w tych działaniach, bo przecież nie może ktoś przychodzić, bo mamy ciasto czy super gry.
Nie dane mu poznać, jak miło być z rówieśnikiem, jak szybko mija popołudnie w miłym towarzystwie.
Matce serce pęka, a bezsilność oplata codziennie.
Miłe, kulturalne, niezwykle inteligentne dziecko, uprzejme, koleżeńskie, uśmiechnięte, pomocne, a jednak... A jednak kompletnie nieatrakcyjne dla rówiesników :(
czwartek, 30 kwietnia 2015
środa, 15 kwietnia 2015
Integracja sensoryczna a codzienne życie
Zanim usłyszałam hasło integracja sensoryczna, kompletnie nie wiedziałam, czym to się je. Gdy zaczęłam szukać najbardziej kompetentnej osoby w swoim rejonie, okazało się, że trzeba czekać na rozpoczęcie terapii u tej osoby rok... Dodam, że chodzi o zajęcia prywatne. W tak zwanym międzyczasie odwiedzałam innych "specjalistów", znawców tematu. Teraz wiem, że warto było czekać!
Terapia integracji sensorycznej po ludzku - pomaga w różnych codziennych sprawach, ułatwia dziecku funkcjonowanie. Podam przykłady z naszego życia, nie z książek i definicji.
W zależności od potrzeb - minimalny czas to 6 miesięcy (2 razy w tygodniu) - maksymalny (nasz taki był) to 2 lata (2 razy w tygodniu). Potem ćwiczenia już niewiele dają, trzeba pogodzić się z tym, że pewne rzeczy zostaną takie, jakie są.
Co u Asa kulało?
Problemy z równowagą (nie stał ani chwili na jednej nodze itp.), płakał przy lekkim dotyku pleców, a nie reagował na poważne zranienie, nadwrażliwość na dźwięki, nie umiał ułożyć żadnych puzzli , znaleźć różnic między obrazkami (tzw. brak niezależnych ruchów gałek ocznych od ruchu głowy), obniżone napięcie mięśniowe i kompletny brak koordynacji (okazuje się, że nie zaniknęly odruchów niemowlęcych TOB-toniczny odruch błędnikowy oraz ATOS czyli asymetrycznego tonicznego szyjnego) . Te przetrwałe odruchy mogą też powodować większą męczliwość, niezdolność do przyjmowania właściwych pozycji na przykład w czasie pisania, trudności w wykonywaniu zadań duchowych przebiegających z kontrolą wzroku.
Oprócz tego trudności z planowaniem motorycznym - nie potrafił nauczyć się ubierać, pływać, jeździć na rowerze.
Nadwrażliwość dotykowa u nas znaczyła absolutnie histerię przy próbie położenia na plecach, na przykład w szpitalu (koszmar - doktor nie rozumiał), w domu na kocyku, a także katorgę przy myciu głowy, oczywiście zdecydowane NIE dla metek przy ubraniach, dżinsów, guzików i kołnierzyków. Kiedyś we wspomnieniach dorosłego z ZA przeczytałam, że kołnierzyk to jak pocieranie o szyję papierem ściernym. Nigdy więcej!
Kiedyś tłumaczyłam, że czasem trzeba wyglądać bardziej elegancko, dziecko tupnęło i z grymasem skomentowało " chcę wyglądać jak dziad"! 😀
Następnym razem opiszę ćwiczenia i co z tego wyniknęło, a co zostało.
Terapia integracji sensorycznej po ludzku - pomaga w różnych codziennych sprawach, ułatwia dziecku funkcjonowanie. Podam przykłady z naszego życia, nie z książek i definicji.
W zależności od potrzeb - minimalny czas to 6 miesięcy (2 razy w tygodniu) - maksymalny (nasz taki był) to 2 lata (2 razy w tygodniu). Potem ćwiczenia już niewiele dają, trzeba pogodzić się z tym, że pewne rzeczy zostaną takie, jakie są.
Co u Asa kulało?
Problemy z równowagą (nie stał ani chwili na jednej nodze itp.), płakał przy lekkim dotyku pleców, a nie reagował na poważne zranienie, nadwrażliwość na dźwięki, nie umiał ułożyć żadnych puzzli , znaleźć różnic między obrazkami (tzw. brak niezależnych ruchów gałek ocznych od ruchu głowy), obniżone napięcie mięśniowe i kompletny brak koordynacji (okazuje się, że nie zaniknęly odruchów niemowlęcych TOB-toniczny odruch błędnikowy oraz ATOS czyli asymetrycznego tonicznego szyjnego) . Te przetrwałe odruchy mogą też powodować większą męczliwość, niezdolność do przyjmowania właściwych pozycji na przykład w czasie pisania, trudności w wykonywaniu zadań duchowych przebiegających z kontrolą wzroku.
Oprócz tego trudności z planowaniem motorycznym - nie potrafił nauczyć się ubierać, pływać, jeździć na rowerze.
Nadwrażliwość dotykowa u nas znaczyła absolutnie histerię przy próbie położenia na plecach, na przykład w szpitalu (koszmar - doktor nie rozumiał), w domu na kocyku, a także katorgę przy myciu głowy, oczywiście zdecydowane NIE dla metek przy ubraniach, dżinsów, guzików i kołnierzyków. Kiedyś we wspomnieniach dorosłego z ZA przeczytałam, że kołnierzyk to jak pocieranie o szyję papierem ściernym. Nigdy więcej!
Kiedyś tłumaczyłam, że czasem trzeba wyglądać bardziej elegancko, dziecko tupnęło i z grymasem skomentowało " chcę wyglądać jak dziad"! 😀
Następnym razem opiszę ćwiczenia i co z tego wyniknęło, a co zostało.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)